Rozdział III
Obudziły ją promienie słoneczne padające przez okno prosto na jej twarz. Zmrużyła oczy i przeciągnęła się delikatnie. Zerknęła na śpiącego obok Sama i w jednej chwili wszystkie wspomnienia wczorajszego wieczoru wróciły. Nie mogła zaprzeczyć, że młodszy Winchester był inny. Bardzo się zmienił od czasu jej śmierci. Szczerze mówiąc ta wersja Sama trochę ją przerażała. Ale bardziej przerażało ją to, że ta ciemna strona Winchestera zaczęła ją niebezpiecznie pociągać. Jednak to nie zmieniało faktu, że ciągle traktowała go tylko jak najlepszego przyjaciela. Przy nim czuła się potrzebna i wyjątkowa. Przy nim nie musiała uważać na każde słowo, które mogłoby wywołać kłótnię. Przy nim nie musiała się bać, że zostawi ją i znów będzie zdana tylko na siebie. Przy nim po prostu mogła być sobą.
Westchnęła ciężko i ostrożnie, żeby nie zbudzić chłopaka, wyszła z łóżka. Wyciągnęła z torby świeże ubrania i poszła do łazienki. Weszła pod prysznic i odkręciła kurek pozwalając, aby ciepła woda rozluźniła wszystkie jej mięśnie i zmyła wspomnienia minionej nocy. Po kilku minutach zakręciła wodę i owinęła się puchowym ręcznikiem. Założyła czyste ubrania i wyszła z łazienki starając się nie narobić hałasu. Wyciągnęła z torby notes i wyrwała z niego kartkę, na której napisała kilka słów wyjaśnienia. Zostawiła ją na stoliku, tak aby Sam po przebudzeniu od razu ją znalazł i wyszła z pokoju. Przeszła przez długi korytarz motelu i wtedy usłyszała dźwięk komórki. Wyciągnęła telefon z torebki i odebrała połączenie.
- Już się za mną stęskniłeś, Bobby? – Powiedziała do słuchawki nie mogąc powstrzymać się od delikatnego uśmiechu. Przytrzymując jedną ręką telefon, drugą starała się otworzyć drzwi samochodu.
- Dobrze, że chociaż poczucie humoru ci się nie zmieniło – odparł sarkastycznie Bobby, po czym dodał: - Mam dla ciebie robotę w Groton w Vermont.
- Świetnie, właśnie miałam sobie czegoś szukać. Co to za robota? – Powiedziała przekładając słuchawkę do drugiej dłoni i zapaliła samochód.
- Zabójstwo trzech kobiet w ciągu dwóch tygodni. Zostały im wyrwane serca, brakuje też sporych kawałków ciała i prawie w ogóle nie miały w sobie krwi.
- Wilkołak? – Zapytała z powątpiewaniem Alysson i zjechała na autostradę.
- Bardzo możliwe, chociaż to trochę dziwne nawet jak na wilkołaka. Sprawdzisz to?
- Jasne, już tam jadę. – Powiedziała, po czym rozłączyła się.
- Już się za mną stęskniłeś, Bobby? – Powiedziała do słuchawki nie mogąc powstrzymać się od delikatnego uśmiechu. Przytrzymując jedną ręką telefon, drugą starała się otworzyć drzwi samochodu.
- Dobrze, że chociaż poczucie humoru ci się nie zmieniło – odparł sarkastycznie Bobby, po czym dodał: - Mam dla ciebie robotę w Groton w Vermont.
- Świetnie, właśnie miałam sobie czegoś szukać. Co to za robota? – Powiedziała przekładając słuchawkę do drugiej dłoni i zapaliła samochód.
- Zabójstwo trzech kobiet w ciągu dwóch tygodni. Zostały im wyrwane serca, brakuje też sporych kawałków ciała i prawie w ogóle nie miały w sobie krwi.
- Wilkołak? – Zapytała z powątpiewaniem Alysson i zjechała na autostradę.
- Bardzo możliwe, chociaż to trochę dziwne nawet jak na wilkołaka. Sprawdzisz to?
- Jasne, już tam jadę. – Powiedziała, po czym rozłączyła się.
~*~
Odwrócił się na bok wyciągając rękę przed siebie, jednak miejsce obok niego było puste. Otworzył oczy i rozejrzał się po pokoju. Nie było nawet śladu, że ktoś oprócz niego przebywał w pomieszczeniu. Założył spodnie i podszedł do stolika, na którym leżała niewielka kartka.
Musiałam pilnie wyjechać. Przepraszam. Wkrótce się odezwę.
Przeczytał te kilka słów i choć nie było podpisu od razu rozpoznał charakterystycznie pochylone pismo Alysson. Popatrzył obojętnie na karteczkę, po czym zgniótł ją w dłoni i wrzucił do kosza. Wyjął z kieszeni telefon i wybrał numer swojego dziadka.
- Znalazłem robotę w Cicero w Indianie. Podejrzewam, że to grupa dżinów i przydałaby mi się pomoc – powiedział Sam i zamilkł na chwilę wsłuchując się w odpowiedź Campbella. – Będę tam za dwie godziny.
Rozłączył się i schował telefon. Założył na siebie koszulę w kratkę i spakował swoje rzeczy do torby. Wziął kluczyki do samochodu i wyszedł z pokoju.
Musiałam pilnie wyjechać. Przepraszam. Wkrótce się odezwę.
Przeczytał te kilka słów i choć nie było podpisu od razu rozpoznał charakterystycznie pochylone pismo Alysson. Popatrzył obojętnie na karteczkę, po czym zgniótł ją w dłoni i wrzucił do kosza. Wyjął z kieszeni telefon i wybrał numer swojego dziadka.
- Znalazłem robotę w Cicero w Indianie. Podejrzewam, że to grupa dżinów i przydałaby mi się pomoc – powiedział Sam i zamilkł na chwilę wsłuchując się w odpowiedź Campbella. – Będę tam za dwie godziny.
Rozłączył się i schował telefon. Założył na siebie koszulę w kratkę i spakował swoje rzeczy do torby. Wziął kluczyki do samochodu i wyszedł z pokoju.
~*~
Wygładziła czarną spódnicę i weszła do biura szeryfa. Przywitał ją pulchny mężczyzna rozparty wygodnie na rozwalającym się krześle. Na biurku leżały sterty dokumentów i akt.
- Agentka Evans, FBI – powiedziała pokazując podrobioną odznakę.
- Szeryf Martin Price – siwiejący już mężczyzna wstał ociężale z krzesła i podał jej dłoń, którą Alysson niechętnie uścisnęła.
- Jestem tu w sprawie zabójstwa Scarlett Ross. Wiecie już, co ją zabiło? – Zapytała siadając naprzeciwko szeryfa.
- Myślałem, że skoro FBI zajmuje się tą sprawą, to zapoznała się już pani z aktami. Nie mogę powiedzieć nic więcej, co się tam znajduję. Szczerze mówiąc nie mamy zbyt wielu dowodów w tej sprawie. – Uciął mężczyzna jakby urażony jej pytaniem. Od razu było widać, że jak prawie każdy funkcjonariusz policji nie lubił współpracować z federalnymi. – Dlaczego FBI interesuje się tą sprawą?
- Musi pan przyznać, że jej śmierć nie można zaliczyć do rutynowych spraw – powiedziała wymijająco, po czym podniosła się zawiedziona, że nie dowiedziała się niczego przydatnego. – Chcę dostać kopie wszystkich dokumentów dotyczących jej sprawy i innych, podobnych morderstw.
- Oczywiście, moja asystentka wszystko pani dostarczy – powiedział mężczyzna odprowadzając ją do drzwi. Alysson domyślając się, że szeryf chce się jej jak najszybciej pozbyć, uśmiechnęła się do niego sztucznie i wyszła z gabinetu.
- Agentka Evans, FBI – powiedziała pokazując podrobioną odznakę.
- Szeryf Martin Price – siwiejący już mężczyzna wstał ociężale z krzesła i podał jej dłoń, którą Alysson niechętnie uścisnęła.
- Jestem tu w sprawie zabójstwa Scarlett Ross. Wiecie już, co ją zabiło? – Zapytała siadając naprzeciwko szeryfa.
- Myślałem, że skoro FBI zajmuje się tą sprawą, to zapoznała się już pani z aktami. Nie mogę powiedzieć nic więcej, co się tam znajduję. Szczerze mówiąc nie mamy zbyt wielu dowodów w tej sprawie. – Uciął mężczyzna jakby urażony jej pytaniem. Od razu było widać, że jak prawie każdy funkcjonariusz policji nie lubił współpracować z federalnymi. – Dlaczego FBI interesuje się tą sprawą?
- Musi pan przyznać, że jej śmierć nie można zaliczyć do rutynowych spraw – powiedziała wymijająco, po czym podniosła się zawiedziona, że nie dowiedziała się niczego przydatnego. – Chcę dostać kopie wszystkich dokumentów dotyczących jej sprawy i innych, podobnych morderstw.
- Oczywiście, moja asystentka wszystko pani dostarczy – powiedział mężczyzna odprowadzając ją do drzwi. Alysson domyślając się, że szeryf chce się jej jak najszybciej pozbyć, uśmiechnęła się do niego sztucznie i wyszła z gabinetu.
Siedziała na łóżku w jedynym motelu w mieście i przeglądała dokumenty w sprawie zabójstwa Scarlett Ross. Nie dowiedziała się z nich niczego, co mogłoby pomóc jej rozwiązać tę sprawę. Już miała odrzucić dokumenty, gdy coś przykuło jej uwagę.
W ciele ofiary znaleziono zwierzęcy kieł, prawdopodobnie wilka.
„A więc jednak wilkołak.” - Pomyślała i westchnęła cicho – „Miałam nadzieję, że jednak ominie mnie wizyta w prosektorium.” Wstała z łóżka i zarzuciła na ramiona elegancką marynarkę. Schowała do kieszeni fałszywą odznakę i komórkę, po czym zabrała leżące na szafce klucze i wyszła z pokoju.
W ciele ofiary znaleziono zwierzęcy kieł, prawdopodobnie wilka.
„A więc jednak wilkołak.” - Pomyślała i westchnęła cicho – „Miałam nadzieję, że jednak ominie mnie wizyta w prosektorium.” Wstała z łóżka i zarzuciła na ramiona elegancką marynarkę. Schowała do kieszeni fałszywą odznakę i komórkę, po czym zabrała leżące na szafce klucze i wyszła z pokoju.
- Proszę tędy – powiedział przygarbiony mężczyzna w białym fartuchu prowadząc ją długim korytarzem. Weszli do pomalowanego na biało pomieszczenia z wielkim stołem po środku. Mężczyzna odrzucił białą płachtę przykrywającą ciało leżące na stole i odsunął się przepuszczając Alysson. Dziewczyna założyła gumowe rękawiczki i zaciskając zęby podeszła do ciała. Jak każdy łowca nienawidziła tej części swojej pracy. Niestety na polowaniach często musiało dochodzić do takich niemiłych sytuacji.
- A więc wyrwano jej serce? I nie miała w swoim ciele ani kropli krwi? – Zapytała pochylając się nad kobietą i oglądając blizny po ugryzieniach na szyi ofiary. Od razu rozpoznała ślady zębów wilkołaka. Jednak cała ta sprawa wydawała jej się dziwna. Jeszcze nigdy nie spotkała wilkołaka, który oprócz serc wypijał z ludzi krew i pożerał inne części ich ciał. I sposób, w jaki dobiera sobie ofiary nie dawał Alysson spokoju. Wszystkie wilkołaki, jakie do tej pory spotkała, polowały na przypadkowe osoby, a w tym przypadku ofiarami były tylko blondynki. A co jeśli to nie był wilkołak tylko inny potwór, z którym wcześniej nie miała styczności?
- Tak, jak pozostałe dwie ofiary – potwierdził mężczyzna pokazując jej zdjęcia dwóch pozostałych ciał.
- Miały jakąś rodzinę? – Zapytała przeglądając zdjęcia.
- Nie. Żadna nie miała rodzeństwa, rodzice już nie żyją. Nie miały mężów ani dzieci, tylko ta była rozwódką – powiedział i zakrył ciało białym prześcieradłem.
- Podobno w ciele pani Ross znaleziono wilczy kieł – powiedziała ściągając gumowe rękawiczki i wrzucając je do kosza.
- Tak, powinienem mieć gdzieś tutaj zdjęcie – mężczyzna otworzył jedną z szuflad i zaczął przerzucać w niej papiery. Po chwili wyciągnął z niej duże zdjęcie. Podał je Alysson, która zmarszczyła brwi przyglądając się fotografii.
- Mogę je zatrzymać? – Zapytała przenosząc wzrok na mężczyznę.
- Oczywiście, że tak agentko Evans – odpowiedział mężczyzna i uśmiechnął się uprzejmie.
- Dziękuję, bardzo mi pan pomógł – powiedziała, po czym pożegnała się i wyszła chowając zdjęcie do kieszeni marynarki.
- A więc wyrwano jej serce? I nie miała w swoim ciele ani kropli krwi? – Zapytała pochylając się nad kobietą i oglądając blizny po ugryzieniach na szyi ofiary. Od razu rozpoznała ślady zębów wilkołaka. Jednak cała ta sprawa wydawała jej się dziwna. Jeszcze nigdy nie spotkała wilkołaka, który oprócz serc wypijał z ludzi krew i pożerał inne części ich ciał. I sposób, w jaki dobiera sobie ofiary nie dawał Alysson spokoju. Wszystkie wilkołaki, jakie do tej pory spotkała, polowały na przypadkowe osoby, a w tym przypadku ofiarami były tylko blondynki. A co jeśli to nie był wilkołak tylko inny potwór, z którym wcześniej nie miała styczności?
- Tak, jak pozostałe dwie ofiary – potwierdził mężczyzna pokazując jej zdjęcia dwóch pozostałych ciał.
- Miały jakąś rodzinę? – Zapytała przeglądając zdjęcia.
- Nie. Żadna nie miała rodzeństwa, rodzice już nie żyją. Nie miały mężów ani dzieci, tylko ta była rozwódką – powiedział i zakrył ciało białym prześcieradłem.
- Podobno w ciele pani Ross znaleziono wilczy kieł – powiedziała ściągając gumowe rękawiczki i wrzucając je do kosza.
- Tak, powinienem mieć gdzieś tutaj zdjęcie – mężczyzna otworzył jedną z szuflad i zaczął przerzucać w niej papiery. Po chwili wyciągnął z niej duże zdjęcie. Podał je Alysson, która zmarszczyła brwi przyglądając się fotografii.
- Mogę je zatrzymać? – Zapytała przenosząc wzrok na mężczyznę.
- Oczywiście, że tak agentko Evans – odpowiedział mężczyzna i uśmiechnął się uprzejmie.
- Dziękuję, bardzo mi pan pomógł – powiedziała, po czym pożegnała się i wyszła chowając zdjęcie do kieszeni marynarki.
Zamknęła laptopa i otworzyła zniszczoną książkę, którą wypożyczyła z miejskiej biblioteki. Przeczytała już kilka stron internetowych jednak niczego wartościowego się z nich nie dowiedziała. Miała nadzieję, że chociaż ze zbioru mitycznych wierzeń dowie się czegoś więcej. Wzięła z szafki komórkę i ciągle przeglądając rozpadającą się już książkę wybrała numer Bobbiego. Odebrał dopiero po czterech sygnałach.
- Bobby czy to możliwe, że Okami zaczęły polować poza Japonią? Bo chyba właśnie na takiego trafiłam - Powiedziała, palcem śledząc tekst jednego z japońskich wierzeń.
- Teraz, po Apokalipsie wszystko jest możliwe. Rufus Turner polował ostatnio na Lamię.
- Lamię? Myślałam, że one nie ruszają się poza Grecję. – Powiedziała marszcząc brwi.
- Do niedawna sam tak myślałem. - Bobby odchrząknął, po czym dodał: - Żeby zabić Okami musisz dźgnąć ją siedem razy bambusowym sztyletem poświęconym przez kapłana Shinto.
- Jasne. Nic prostszego, bo przecież od dawna noszę jeden przy sobie i nigdy się z nim nie rozstaję na wypadek, gdyby zaatakowało mnie rozwścieczone Okami - prychnęła cicho pod nosem zatrzaskując książkę, z której i tak nie dowiedziała się więcej niż do tej pory wiedziała.
- Rufus mieszka w Canaan, to tylko dwie godziny drogi. Powinien mieć jeszcze jeden z ostatniej podróży do Japonii. Aha i weź butelkę Johnnie’ego Walkera. Przyda ci się. – Poradził Bobby, po czym rozłączył się.
- Bobby czy to możliwe, że Okami zaczęły polować poza Japonią? Bo chyba właśnie na takiego trafiłam - Powiedziała, palcem śledząc tekst jednego z japońskich wierzeń.
- Teraz, po Apokalipsie wszystko jest możliwe. Rufus Turner polował ostatnio na Lamię.
- Lamię? Myślałam, że one nie ruszają się poza Grecję. – Powiedziała marszcząc brwi.
- Do niedawna sam tak myślałem. - Bobby odchrząknął, po czym dodał: - Żeby zabić Okami musisz dźgnąć ją siedem razy bambusowym sztyletem poświęconym przez kapłana Shinto.
- Jasne. Nic prostszego, bo przecież od dawna noszę jeden przy sobie i nigdy się z nim nie rozstaję na wypadek, gdyby zaatakowało mnie rozwścieczone Okami - prychnęła cicho pod nosem zatrzaskując książkę, z której i tak nie dowiedziała się więcej niż do tej pory wiedziała.
- Rufus mieszka w Canaan, to tylko dwie godziny drogi. Powinien mieć jeszcze jeden z ostatniej podróży do Japonii. Aha i weź butelkę Johnnie’ego Walkera. Przyda ci się. – Poradził Bobby, po czym rozłączył się.
~*~
Wzięła głęboki oddech i zapukała do drzwi. Kamera umieszczona pod dachem ganku natychmiast zwróciła się w jej stronę.
- Kim jesteś i czego chcesz? – Usłyszała pochodzący z domofonu głos mężczyzny. Alysson odchrząknęła i popatrzyła prosto w kamerę.
- Jestem Alysson Heid. Bobby Singer powiedział, że możesz mi pomóc.- Założyła za ucho zabłąkany kosmyk i zniecierpliwiona popatrzyła na drzwi.
- Myślisz, że jeśli powiesz, że znasz Bobbiego to od razu będę twoim przyjacielem i z radością ci pomogę? – Alysson zacisnęła wargi słysząc ironię w głosie mężczyzny. Nie mając wyboru musiała skorzystać z ostatniej szansy. Wyciągnęła z plecaka butelkę whisky i westchnęła teatralnie.
- Szkoda, bo kupiłam butelkę Johnnie’ego Walkera i nie chciałabym żeby się zmarnowała. – Po drugiej stronie domofonu zapadła cisza, a po chwili usłyszała szczęk otwieranego zamka. W drzwiach pojawił się czarnoskóry mężczyzna przyglądając się jej czujnie.
- Więc jak będzie? Pomożesz mi? – Zapytała pokazując mu butelkę whisky i uśmiechnęła się tryumfalnie, kiedy mężczyzna bez słowa wpuścił ją do środka.
- Kim jesteś i czego chcesz? – Usłyszała pochodzący z domofonu głos mężczyzny. Alysson odchrząknęła i popatrzyła prosto w kamerę.
- Jestem Alysson Heid. Bobby Singer powiedział, że możesz mi pomóc.- Założyła za ucho zabłąkany kosmyk i zniecierpliwiona popatrzyła na drzwi.
- Myślisz, że jeśli powiesz, że znasz Bobbiego to od razu będę twoim przyjacielem i z radością ci pomogę? – Alysson zacisnęła wargi słysząc ironię w głosie mężczyzny. Nie mając wyboru musiała skorzystać z ostatniej szansy. Wyciągnęła z plecaka butelkę whisky i westchnęła teatralnie.
- Szkoda, bo kupiłam butelkę Johnnie’ego Walkera i nie chciałabym żeby się zmarnowała. – Po drugiej stronie domofonu zapadła cisza, a po chwili usłyszała szczęk otwieranego zamka. W drzwiach pojawił się czarnoskóry mężczyzna przyglądając się jej czujnie.
- Więc jak będzie? Pomożesz mi? – Zapytała pokazując mu butelkę whisky i uśmiechnęła się tryumfalnie, kiedy mężczyzna bez słowa wpuścił ją do środka.
Słońce chyliło się już ku zachodowi ciągle jednak ogrzewając ciepłymi promieniami ludzi wracających z pracy do domu. Zerwał się lekki wiaterek niosąc ze sobą upragnione orzeźwienie i wpadając przez uchylone okno samochodu rozwiewał ciemne włosy Alysson. Dziewczyna wjechała do miasta i zerknęła przelotnie na leżący obok bambusowy sztylet. Uśmiechnęła się pod nosem przypominając sobie rozmowę z Rufusem. Mężczyzna na początku nie był dla niej miły i nie miał ochoty na rozmowę z nią, wystarczyło jednak, że dała mu jego ulubioną whisky i od razu zmienił do niej nastawienie. Z radością dał jej sztylet i życzył powodzenia w polowaniu, co trochę zaskoczyło Alysson.
Zaparkowała przed motelem i mijając recepcję weszła do wynajętego pokoju. Natychmiast usiadła przy laptopie i włamując się na stronę urzędu miasta znalazła spis mieszkańców. Okazało się, że w mieście mieszka jeszcze jedna samotna blondynka, która według Alysson będzie następną ofiarą Okami. Dziewczyna znalazła jej adres, zatrzasnęła laptopa i założyła skórzaną kurtkę. Schowała za pasek pistolet i bambusowy sztylet, po czym zabrała klucze i wyszła z pokoju.
Zaparkowała przed motelem i mijając recepcję weszła do wynajętego pokoju. Natychmiast usiadła przy laptopie i włamując się na stronę urzędu miasta znalazła spis mieszkańców. Okazało się, że w mieście mieszka jeszcze jedna samotna blondynka, która według Alysson będzie następną ofiarą Okami. Dziewczyna znalazła jej adres, zatrzasnęła laptopa i założyła skórzaną kurtkę. Schowała za pasek pistolet i bambusowy sztylet, po czym zabrała klucze i wyszła z pokoju.
Na zewnątrz zapadł już zmrok. W okolicznych domach paliło się światło, dzięki czemu przez okna można było zobaczyć sprzątające po kolacji kobiety lub dzieci uciekające ze śmiechem przed rodzicami, którzy próbowali zmusić je do kąpieli. Alysson siedziała w samochodzie zaparkowanym na tyłach jednopiętrowego domku i bacznie obserwowała krzątającą się po pokojach kobietę. Już pół godziny czekała na jakikolwiek znak, że dzieje się coś niepokojącego, jednak jak na razie wszystko było porządku. Podejrzewała, że Okami schowało się gdzieś w domu kobiety, prawdopodobnie w sypialni, jednak nie mogła tak po prostu wedrzeć się do jej mieszkania. Musiała użyć podstępu i w szybki sposób zdobyć zaufanie kobiety. Wysiadła z samochodu i poprawiła skórzaną kurtkę. Podeszła do drzwi i zapukała w nie energicznie. Po chwili otworzyła jej średniego wzrostu blondynka po trzydziestce w puchowym szlafroku.
- Agentka Evans, FBI. – pokazała kobiecie fałszywą odznakę i dodała stanowczym głosem: - Otrzymaliśmy zgłoszenie, że na tej ulicy ukrywa się bardzo groźny przestępca. Przeszukujemy wszystkie domy.
- Uważa pani, że ukrywam w swoim domu seryjnego mordercę?- Zapytała niedowierzająco kobieta i rozejrzała się zdenerwowana po ulicy jakby bojąc się, że w każdej chwili ktoś może rzucić się na nią z nożem.
- Oczywiście, że nie, ale dla pewności muszę przeszukać pani dom. Chodzi tu o bezpieczeństwo pani i wszystkich mieszkańców, chyba to pani rozumie?
- No dobrze, proszę wejść – zrezygnowana kobieta wpuściła Alysson do środka i zamknęła drzwi na klucz. Heid rozejrzała się uważnie po korytarzu i salonie.
- Gdzie ma pani sypialnię? – Zapytała Alysson i dla pewności położyła dłoń na sztylecie.
- Tędy – kobieta zaprowadziła ją do niewielkiego pokoju.
- Agentka Evans, FBI. – pokazała kobiecie fałszywą odznakę i dodała stanowczym głosem: - Otrzymaliśmy zgłoszenie, że na tej ulicy ukrywa się bardzo groźny przestępca. Przeszukujemy wszystkie domy.
- Uważa pani, że ukrywam w swoim domu seryjnego mordercę?- Zapytała niedowierzająco kobieta i rozejrzała się zdenerwowana po ulicy jakby bojąc się, że w każdej chwili ktoś może rzucić się na nią z nożem.
- Oczywiście, że nie, ale dla pewności muszę przeszukać pani dom. Chodzi tu o bezpieczeństwo pani i wszystkich mieszkańców, chyba to pani rozumie?
- No dobrze, proszę wejść – zrezygnowana kobieta wpuściła Alysson do środka i zamknęła drzwi na klucz. Heid rozejrzała się uważnie po korytarzu i salonie.
- Gdzie ma pani sypialnię? – Zapytała Alysson i dla pewności położyła dłoń na sztylecie.
- Tędy – kobieta zaprowadziła ją do niewielkiego pokoju.
Tutaj też nie znalazła niczego podejrzanego. Odwróciła się i już chciała wyjść z sypialni, gdy nagle poczuła jak coś zrzuciło się jej na plecy. Usłyszała krzyk kobiety i kątem oka zobaczyła młodą dziewczynę z wściekłością pokazującą białe kły zamiast zębów. Alysson przewróciła się na plecy i kopnęła Okami w brzuch.
- Niech pani ucieka! – Krzyknęła do zszokowanej kobiety stojącej w drzwiach i podnosząc się z ziemi zacisnęła ręce na sztylecie. Dziewczyna ponownie natarła na Alysson wytrącając jej z ręki broń. Z nienaturalną szybkością przygwoździła Heid do ściany i zacisnęła ręce na jej szyi unosząc ją lekko do góry. Alysson z trudem łapiąc oddech próbowała ręką dosięgnąć stojącej na szafce nocnej lampkę, którą chciała ogłuszyć Okami. Stała jednak za daleko, a ograniczony dostęp tlenu przesłaniał jej racjonalne myślenie. Stopami już prawie nie dotykała podłogi i ostatkiem sił próbowała odciągnąć od swojej szyi ręce Okami jednak była zbyt słaba i nie miała z nią żadnych szans. Przed oczami zaczęły pojawiać się jej czarne plamki, a po chwili poczuła jak ogarnia ją ciemność.
- Niech pani ucieka! – Krzyknęła do zszokowanej kobiety stojącej w drzwiach i podnosząc się z ziemi zacisnęła ręce na sztylecie. Dziewczyna ponownie natarła na Alysson wytrącając jej z ręki broń. Z nienaturalną szybkością przygwoździła Heid do ściany i zacisnęła ręce na jej szyi unosząc ją lekko do góry. Alysson z trudem łapiąc oddech próbowała ręką dosięgnąć stojącej na szafce nocnej lampkę, którą chciała ogłuszyć Okami. Stała jednak za daleko, a ograniczony dostęp tlenu przesłaniał jej racjonalne myślenie. Stopami już prawie nie dotykała podłogi i ostatkiem sił próbowała odciągnąć od swojej szyi ręce Okami jednak była zbyt słaba i nie miała z nią żadnych szans. Przed oczami zaczęły pojawiać się jej czarne plamki, a po chwili poczuła jak ogarnia ją ciemność.
No... fakt, taki „zły” Sam jest pociągający, ale chyba bardziej jest przerażający ;)
OdpowiedzUsuńCiekawa ta sprawa. Nie mam pomysłu, co to morze być, ale raczej nie wilkołak. Za szybko by poszło. Może hybryda? Jak w TVD? ;)
Okami, nie słyszałam o czymś takim, ale tooo super ^^ Taaa Rufus to jak Bobby... flaszka whisky dobra na wszystko ;D
No i nie jest tak łatwo. To całe Okami jest szurnięte i ciekawe co chciała osiągnąć tymi morderstwami? Dlaczego to robiło? Jakiś uraz psychiczny? ;)
Przy okazji zapraszam na http://wyszeptana-nadzieja.blogspot.com/
Z pewnością jest to Sam bez duszy, więc nic dziwnego, że on ją przeraził. Szykuje się robota. Jestem ciekawa, kiedy Dean odkryje, że ta dwójka żyje. Samueeeeel Campbell :/ nie lubię go. Byłam pewna, że teraz oni będą razem pracować, a tu widzę, że znów się rozdzielili. Czyli będzie spotkanie z Rufusem. No tak Walker dobry na wszystko. Okami… Nieźle. Przynajmniej coś nowego :) Hehe. Dobre to było. Nie no nie widziałam, że tak szybko to coś ją dopadnie. Mam nadzieję, że ktoś jej pomoże, bo inaczej Okami ją załatwi. Czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńMam też prośbę. Chciałabym cię zaprosić do wypełnienia ankiety, którą przygotowałam dla autorów blogów. Potrzebuję jej do pracy magisterskiej. A że znalazłaś się w tym elitarnym gronie, których blogi wybrałam do analizy, tak więc proszę o wypełnienie ankiety - mam nadzieję, że znajdziesz chwilę. Poniżej zostawiam link
http://www.interankiety.pl/interankieta/cbffbb8862103d005368038ba171d879.xml
Z góry dziękuję i pozdrawiam :)
Jestem zaszczycona, że znalazłam się w tej "elicie";D Oczywiście jak tylko będę miała czas wypełnię twoją ankietę:)
UsuńHEJ! Zapraszam cię na moje opowiadanie o tematyce Vampire Diaries. Wskocz chociaż na chwilkę! Mam nadzieję, ze historia cię zaciekawi :)
OdpowiedzUsuńto informuję, że na moim blogu pojawił się nowy rozdział. PRZEŁOM KLAROLINE, PROBLEM STEFANA I KŁÓTNIA PIERWOTNYCH BRACI !! <3 Zależy mi na Twojej opini w komentarzach ! :)
http://darkest-dream.blogspot.com/
Hej. Informuję, że na losy-lowcow pojawił się kolejny rozdział. Zapraszam :)
OdpowiedzUsuńPs. Dzięki za chęć wypełnienia ankiety - chyba, że już wypełniłaś, to bardzo dziękuję za wypełnienie :)
zapraszam Cie do mnie na nowy rozdział na dotyk-szeptu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
Hej :) Zmieniłam adres dotyk-szeptu na http://hunters-of-the-god.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D