Rozdział V
- Nie traktujcie mnie jak dziecko! Jestem dorosła i potrafię sama o siebie zadbać – powiedziała wściekła Alysson chodząc nerwowo po pokoju.
- W to nie wątpię, ale to nie zmienia faktu, że tu zostajesz. I proszę cię nie zmuszaj mnie to bardziej radykalnych środków – powiedział Dean wskazując głową na torbę, w której oboje doskonale wiedzieli, że trzyma ukryte kajdanki. Szczerze mówiąc starszy Winchester był rozbawiony całą tą sytuacją. Alysson zachowywała się jak rozkapryszony dzieciak, któremu rodzice nie chcą kupić lizaka. Rozumiał ją jednak. Też nienawidził siedzieć bezczynnie, podczas gdy inni narażali za niego życie. Nie cierpiał bezsilności i najwyraźniej, Alysson również jej nie znosiła.
Dziewczyna wiedząc, że ich nie przekona zacisnęła zęby i usiada zrezygnowana na łóżku.
- Dobrze, skoro nie pozwolicie mi iść samej, pójdziemy tam wszyscy razem – powiedziała przygryzając delikatnie dolną wargę. Robiła tak zawsze, gdy nie była czegoś pewna lub gdy się denerwowała. Z czasem taki gest stał się nie tylko jej nawykiem, ale również i zaletą, ponieważ większość mężczyzn uważała, że wygląda przy tym bardzo słodko i niewinnie.
- Myślę, że Dean mówiąc, że nie idziesz miał na myśli, że w ogóle nie idziesz. Nawet z nami – powiedział Sam uśmiechając się do niej przepraszająco. Dean na potwierdzenie jego słów pokiwał głową domyślając się, jaka będzie reakcja dziewczyny.
- W porządku. Jest tylko jeden mały problem. Znam to miasto lepiej niż wy i będę w tym magazynie dużo szybciej – powiedziała unosząc głowę z wyższością. Dean pokręciła głową niedowierzaniem. Nie sądził, że dziewczyna może być aż tak uparta.
- Sammy poradzisz sobie sam? No, bo jak widzisz muszę zostać z Alysson żeby nie zrobiła jakiegoś głupstwa – powiedział Dean szczerząc się do dziewczyny.
- Jasne – odpowiedział Sam wkładając za pasek pistolet i nóż. Alysson otwierała już usta żeby zaprzeczyć, jednak Sam wyszedł nie zwracając na nią uwagi. Dziewczyna prychnęła ze złości i popatrzyła na Deana z wyrzutem.
- Pozwolisz mu iść samemu polować na demona, który zabił w tym miesiącu już cztery osoby? – Zapytała marszcząc brwi.
- Poradzi sobie. I wiem, że jesteś na nas wściekła, ale obiecaliśmy Bobbiemu cię chronić, więc musisz starać się nas zrozumieć – powiedział Dean patrząc uważnie.
- Wiem i rozumiem was, ale wy też musicie mnie zrozumieć. Nie mogę pozwolić żeby ktoś narażał życie próbując naprawić moje błędy – powiedziała, po czym wiedząc, że nic nie wskóra jak gdyby nigdy nic położyła się na łóżku i zaczęła czytać książkę. Po kilkudziesięciu minutach siedzenia w ciszy rozległ się dźwięk piosenki Smoke On The Water. Dean pospiesznie wstał i odebrał telefon.
- Co jest Sammy? –Powiedział do słuchawki i przez chwilę wsłuchiwał się w odpowiedź – Jasne, zaraz tam będziemy.
Rozłączył się po czym chwycił za kurtkę i schował pistolet za pasek u spodni.
- Wstawaj, jedziemy do magazynu – powiedział zniecierpliwiony do Alysson. Dziewczyna nie zadając zbędnych pytań zabrała swoją broń i oboje wyszli z pokoju.
- Jak to możliwe, że demon był uwięziony zanim Sam przyjechał do magazynu? – Zapytała zdziwiona Alysson wychodząc z samochodu.
- Nie mam pojęcia, ale zaraz się wszystkiego dowiemy – odpowiedział Dean mijając ją i idąc w kierunku wejścia. Otworzył drzwi i odsunął się trochę chcąc przepuścić dziewczynę pierwszą, jednak zauważył, że ta nie ruszyła się nawet z miejsca, w którym stała.
- Wszystko w porządku? – Zapytał podchodząc do niej.
- Tak. To znaczy nie. Chyba nie dam rady – powiedziała cicho spuszczając głowę. Dean chwycił ją za podbródek i podniósł jej twarz tak żeby patrzyła mu w oczy.
- Jesteś silna i na pewno sobie poradzisz. A nawet jeśli nie to ja i Sam będziemy w pobliżu i załatwimy to za ciebie – powiedział uśmiechając się do niej przyjacielsko. Dziewczyna była niższa od niego o ponad głowę, jednak wiedział, że w tym drobnym ciele kryje się wielka odwaga i determinacja, dlatego nie miał wątpliwości, że Alysson sobie poradzi. Heid odwzajemniła delikatnie jego uśmiech i razem weszli do magazynu. Wnętrze było ciemne i odrobinę przerażające. W powietrzu można było wyczuć zapach stęchlizny i siarki. Przeszli w głąb budynku i zobaczyli Sama pochylającego się nad związanym mężczyzną siedzącym na krześle w okręgu wymalowanych na podłodze czerwoną farbą. Sam słysząc ich kroki zaprzestał tortur i odwrócił się.
- Udało mi się wyciągnąć z niego tylko tyle, że uwięził go jakiś anioł – powiedział patrząc znacząco na Deana.
- Cas? – Zapytał starszy Winchester unosząc brwi, jednak zanim ktoś zdążył mu odpowiedzieć, demon uśmiechnął się szeroko.
- Alysson, kochana. Tak długo czekałem na to spotkanie. Szkoda tylko, że odbyło się ono w tak niestosownych dla mnie okolicznościach – wskazał głową na oplatające go sznury po czym dodał: – Widzę, że znalazłaś sobie nowych przyjaciół. Szkoda tylko, że znajomość z nimi ci nie służy. A w szczególności z tym skrzydlatym dupkiem. Nie powinnaś zadawać się z aniołami. Przy mnie i moich pobratymcach o wiele lepiej rozwiniesz swoje zdolności.
Bracia popatrzyli zdziwieni na Alysson nie zdając sobie sprawy, że dziewczyna też nie ma pojęcia, o czym mówi demon.
- Nie wiem, co masz na myśli mówiąc o rozwijaniu jakiś zdolności i szczerze powiedziawszy nie obchodzi mnie to. Ale chcę wiedzieć tylko jedno. Dlaczego Alex? – Zapytała siląc się na spokój, choć tak naprawdę, kiedy patrzyła w oczy człowieka, który zabił jej brata miała ochotę wbić mu nóż w serce.
- Nie wiesz nic o mocy jaką posiadasz? Twoi skrzydlaci przyjaciele nic ci nie powiedzieli? – Zapytał demon będąc szczerze zaskoczony – Typowe. Pewnie chcieli upewnić się najpierw, że mają cię po swojej strona, a dopiero później powiedzieć ci o tym jak wyjątkowa jesteś.
- Nagadałeś się już? Bo to będą twoje ostatnie słowa – powiedział zniecierpliwiony Dean wyciągając nóż, który był wstanie zabić demona. Podszedł do mężczyzny jednak zatrzymała go Alysson.
- Ja to zrobię – powiedziała odbierając od niego nóż i kurczowo zaciskając dłoń na jego rękojeści. - Exorcizamus te, omnis immundus spiritus, omnis satanica potestas, omnis incursio infernalis adversarii – powiedziała cicho nie spuszczając wzroku z demona, który zaciskał zęby żeby nie krzyknąć z bólu. Podeszła do niego i wtedy zobaczyła śmierć Alexa oczami jego zabójcy. Czuła jego złość i satysfakcję, jaką czerpał z bólu, który zadał chłopakowi. Czuła jego radość z bólu jaki zadał jej.
- Wiesz, dlaczego go zabiłem? – Wysyczał przez zęby demon starając się uśmiechnąć złośliwie jednak jego twarz wykrzywił grymas bólu. – Nie lubiłem go. Przy nim byłaś słaba i nieskoncentrowana. Ograniczał cię i był bezwartościowy. Do niczego się nie nadawał.
Alysson nie wytrzymała i wbiła nóż w serce demona. Błysnęło jaskrawe światło i ciało mężczyzny opadło bezwładnie na krzesło. Dziewczyna przez chwilę wpatrywała się w nie. Nie tak wyobrażała sobie zemstę. Myślała, że poczuje ulgę, a tak naprawdę czuła się jeszcze gorzej niż wcześniej. I jeszcze te słowa demona. O jakich zdolnościach mówił i co mają do tego anioły? Wiedziała, że one istnieją jednak żadnego z nich dotąd nie spotkała. Nie rozumiała, czego mogliby chcieć od niej i w czym mogłaby być im pomocna.
- Alysson? – Dean niepewnie dotknął jej ramienia wyrywając ją tym samym z zamyślenia.
- Jedźmy już – powiedziała i wyszła z magazynu nawet nie patrząc na nich.
~*~
- Zaczynam wątpić, że to był dobry pomysł zabierając ją tutaj – powiedział Dean wyciągając z lodówki dwie butelki piwa i podając jedną bratu.
- To, że wynajęła na jedną noc osobny pokój to jeszcze nic nie znaczy. Może po prostu chce pobyć sama. W końcu zabiła demona, który na jej oczach skręcił kark Alexowi – powiedział Sam nie do końca pewny swoich słów – Zastanawiam się, o co chodziło temu demonowi z tymi wyjątkowymi możliwościami Alysson.
- Też nie wiem – powiedział Dean wymijająco, nie chcąc na razie mówić Samowi o dziwnych snach dziewczyny – pójdę zobaczyć czy wszystko u niej w porządku.
I wyszedł zanim Sam zdążył się sprzeciwić.
- Wejdź – powiedziała cicho domyślając się, że to któryś z Winchesterów puka do jej pokoju.
- Przyszedłem tylko sprawdzić jak się czujesz – powiedział Dean zamykając za sobą drzwi. Alysson uśmiechnęła się pod nosem. Nie sądziła, że Winchesterowie będą się tak o nią troszczyć. Była przyzwyczajona, że inni łowcy traktowali ja z obojętnością czy nawet z zawiścią.
- Wiesz, skoro tobie rozmowa pomogła to może ze mną będzie tak samo – powiedziała przygryzając wargę i spuszczając wzrok. Dean usiadł obok niej na łóżku i przyjrzał się jej uważnie.
- Więc może opowiesz mi, co tak właściwie wydarzyło się w tym magazynie dwa lata temu?
Dziewczyna westchnęła cicho i położyła się na łóżku. Przez chwilę między nimi panowała niezręczna cisza, którą po chwili przerwała Alysson:
- W chwili swojej śmierci, mój ojciec poprosił mnie żebym zaopiekowała się Alexem, żebym dopilnowała, aby był bezpieczny. To była jedyna rzecz, o jaką kiedykolwiek błagał mnie mój ojciec, a ja go zawiodłam... – Przerwała na chwilę zamykając oczy. Przełknęła ślinę próbując powstrzymaj napływające do jej oczy łzy. Dean jakby odruchowo złapał jej dłoń, chcąc dodać jej otuchy tak jak to zrobiła wcześniej Alysson podczas ich rozmowy o piekle. - Dwa lata temu w Jefferson, gdzie wtedy mieszkaliśmy demon zabijał niewinne osoby. Nie mogłam siedzieć bezczynnie i patrzeć na te wszystkie morderstwa, więc postanowiła, że na niego zapoluję. Oczywiście mój brat chciał jechać ze mną, a ja głupia się zgodziłam. To miało być jego pierwsze w życiu polowanie. Wszystko poszło łatwo. Za łatwo. Ten demon jakby to wszystko zaplanował, jakby chciał żebyśmy go znaleźli. Alex oczywiście nie mógł się już doczekać, więc poszedł pierwszy. A kiedy weszłam do tego magazynu, zobaczyłam jak demon skręca mu kark... - Jej głos się załamał i nie była już w stanie nic powiedzieć. Już nawet nie powstrzymywała łez, które spływały jej po lekko zaczerwienionych policzkach. Mimo bólu, jaki spowodowały wracające wspomnienia, czuła się lżej. Dean był pierwszą osobą, przed którą się otworzyła. Nawet Bobby nie wiedział, co tak naprawdę się wtedy stało. Dean nie wiedząc, co mógłby więcej zrobić, po prostu położył się, obok Alysson i objął ją delikatnie ramieniem. Dziewczyna niewiele się nad tym zastanawiając wtuliła się w jego klatkę piersiową pozwalając, aby jej łzy zmoczyły mu koszulkę. Dean pogłaskał ją niepewnie po włosach i pocałował w głowę. Po kilku minutach zmęczona dziewczyna zasnęła, a Winchester nie chcąc jej budzić przysunął ją bliżej siebie i również zamknął oczy.
*****************************************
Wróciłam po tej krótkiej przerwie z nową energią do pisania następnych rozdziałów. Mam nadzieję, że ten rozdział wam się spodoba. A jak podoba się wam nowy wygląd bloga?
Nagłówek super :D
OdpowiedzUsuńI cudowny rozdział! oby więcej Dalysson (?), uwielbiam ich razem :D
Czekam na nexta i pozdrawiam :*
Kocham Supernatural, i dzieki za to opowiadanie :D
OdpowiedzUsuńPisz, pisz, pisz ziom :D
życzę weny a gdyby ci się nudziło to wpdanij :P
http://storybymarta.blogspot.com/
SPN rządzi <3
Nie dziwi mnie, że Alysson jest wściekła. Jest też nieco zagubiona, tak mi się wydaje. Ale trzeba przyznać, że Winchesterowie zawsze wiedzą, kiedy mają przyjść z pomocą. Alysson zabiła demona i dobrze, choć spotkanie z nim nie należało do przyjemnych. Za to Dean, jak to Dean mimo wszystko ma w sobie wiele empatii.
OdpowiedzUsuńHej. Dzięki za odwiedziny u mnie. Przeczytałam wszystkie zaległe notki i teraz zabieram się za rozdział 5. Muszę przyznać, że jestem ciekawa, jak to się potoczy z tym demonem. Ale wymyślili – że ona nie pójdzie :P Chyba się chłopcy przeliczyli. Coś tu jest podejrzane, bo jakoś za szybko Samowi poszło. Więc ona ma jakieś zdolności? Ciekawie się robi. Z chęcią przeczytam kolejną część. Będę zaglądać. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHej :) Zapraszam na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńhttp://dotyk-szeptu.blogspot.com/
Pozdrawiam :)
Świetny rozdział uwielbiam supernatural jak i twoje opowiadanie, bo idealnie zastępuje mi czekanie na 9 sezon.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak to dalej będzie z tym demonem.
Wiec biorę się za następne rozdziały.
_____________________________________
Zapraszam również do siebie na nowe rozdziały :
http://dontyoueverleavemebaby.blogspot.com/