poniedziałek, 14 stycznia 2013

Rozdział VI

Rozdział VI



           Kiedy się obudził miejsce obok na łóżku było puste, a z łazienki dochodził odgłos płynącej wody. Po chwili szmer ucichł i do pokoju weszła Alysson w krótkich jeansach, fioletowej bluzce z dekoltem w serek i mokrymi, lekko pofalowanymi włosami. Kiedy zauważyła, że Dean już nie śpi i przygląda się jej speszona odwróciła wzrok i podeszła do szafki otwierając jedną z szuflad.- Pójdę już – powiedział Dean domyślając się, że dziewczyna nie ma teraz ochoty na rozmowę. Wstał i podszedł do drzwi – Spakuj się. Wyjeżdżamy za godzinę.
Kiedy Dean wyszedł, oparła się rękami o parapet i westchnęła głośno. Przymknęła oczy pozwalając, aby promienie słoneczne ogrzewały jej twarz. Usłyszała za sobą szmer, lecz kiedy się odwróciła nikogo nie zobaczyła. Rozejrzała się uważnie po pokoju nadal nic nie dostrzegając. Wzruszyła ramionami stwierdzając, że tylko się jej przesłyszała. Podeszła do łóżka i wyciągnęła spod niego torbę. Zaczęła pakować do niej swoje rzeczy. Kiedy skończyła wyszła z pokoju z torbą na ramieniu. 


           Kiedy wyszli z motelu Alysson czekała już na nich oparta o lśniącą maskę czarnego samochodu. Uśmiechnęła się do nich delikatnie i włożyła swoją torbę do bagażnika. Wsiedli do samochodu i z piskiem opon ruszyli sprzed motelu.
- Co zamierzasz teraz robić? – Zapytał Sam odwracając głowę w jej stronę. Dean słysząc jego pytanie drgnął niespokojnie w fotelu.
- Pewnie znajdę sobie kolejną robotę – powiedziała wzruszając ramionami i zerkając na starszego Winchestera.
- A ja myślę, że powinnaś zostać jeszcze przez kilka dni u Bobbiego. Może uda się nam wezwać Cas’a i dowiemy się, o co chodziło temu demonowi – powiedział Dean zatrzymując się na czerwonym świetle.
- Myślisz, ze ten wasz Castiel będzie wiedział cokolwiek na ten temat?
- Powinien coś wiedzieć. W końcu demon mówił, że anioły też starają się przeciągnąć cię na swoją stronę – odpowiedział za brata Sam.
- Obyś się nie mylił. Mam tylko nadzieję, że będzie posiadał na tyle informacji żeby wytłumaczyć mi, o co w tym wszystkim chodzi – powiedziała Alysson patrząc przez szybę na mijane budynki kończąc tym samym rozmowę. 


           Po kilku godzinach spędzonych na rozmowach o wszystkim i o niczym zaparkowali na zaniedbanym podwórku przed domem Bobbiego. Alysson wyszła z samochodu i uśmiechnęła się pod nosem widząc jak Rumsfeld podbiega do niej ucieszony machając ogonem. Poklepała go lekko po głowie i razem z braćmi weszła do domu. Lubiła dom Bobbiego. Mimo, iż wszędzie można było dostrzec broń, a każdą wolną przestrzeń zajmowały porozrzucane książki, zapiski i talizmany, Alysson czuła się tu bezpiecznie. Większość ludzi, którzy tutaj przychodzili, odrzucały zakurzone meble, zdrapane ściany i zniszczona podłoga, jednak panna Heid traktowała to wszystko jak dom, w którym pozbierała się po utracie wszystkich bliskich jej osób. I nie zamieniłaby go na żaden inny, ponieważ było to jedyne miejsce, do którego chciała wracać po skończonym polowaniu.
- I jak, wszystko poszło zgodnie z planem? – Zapytał Bobby trójkę łowców patrząc jednak tylko na Alysson.
- Poszło jak z płatka – powiedziała ironicznie dziewczyna rzucając torbę w kąt. Podeszła do małej lodówki i wyciągnęła cztery butelki piwa, które położyła na stoliku. Otworzyła jedną z nich i upiła spory łyk alkoholu – No to, co, wzywajcie tu tego swojego skrzydlatego przyjaciela – usiadła na kanapie podwijając kolana pod brodę i patrząc na nich wyczekująco.
Dean uniósł zaskoczony brwi. Odkąd ją poznał nie zachowywała się tak nonszalancko i beztrosko. Domyślił się jednak, że dziewczyna tylko udaje wyluzowaną, aby nie okazywać im swoich prawdziwych emocji. On sam często tak robił. Ukrywał swoje uczucia pod maską obojętności i swobody.
- Do czego potrzebny jest wam Cas? Jest coś, o czym nie wiem? – Zapytał Bobby marząc brwi i patrząc to na Winchesterów to na Alysson.
- Ten demon, którego zabiliśmy powiedział coś dziwnego. Twierdził, że Alysson ma dar i zarówno anioły jak i demony chcąc ją mieć w swoich szeregach. Nie do końca wiemy, co miał na myśli, więc mamy nadzieję, że Cas będzie wiedział coś na ten temat – wyjaśnił Sam zakładając włosy za uszy.
- Castiel, bądź tak łaskaw i zaciągnij swój anielski tyłek na ziemię – powiedział Dean czując się głupio tak jak zawsze, gdy wzywał przyjaciela. Nic się nie wydarzyło, więc spróbował jeszcze raz - Cas, potrzebujemy cię tu.
Znowu odpowiedziała mu cisza. Zrezygnowany wziął schłodzoną butelkę z piwem i otworzył ją.
- Może ma jakieś problemy, tam na górze – powiedział Sam wzruszając ramionami.
- Tak albo po prostu ma gdzieś nasze problemy – powiedziała Alysson z nutką sarkazmu w głosie.
- Co dokładnie mówił ten demon? – Zapytał Bobby chcąc zmienić temat. Jednak zanim ktoś zdążył mu odpowiedzieć po pomieszczeniu rozległ się dźwięk telefonu. Alysson wyjęła komórkę z kieszeni i popatrzyła na wyświetlacz. Na ekranie wyświetliło się imię dziewczyny, z którą nie widziała się już kilka lat. Zdziwiona nacisnęła zieloną słuchawkę i przystawiła telefon do ucha.
- Emily? – Zapytała i umilkła na chwilę wsłuchując się w odpowiedź – Jasne, postaram się przyjechać jak najszybciej – rozłączyła się i odłożyła telefon na stolik.
- Coś się stało? – Zapytał Dean patrząc na nią. Alysson wstała z kanapy i odłożyła pustą butelkę po piwie na stół.
- Muszę jechać do Dallas. Dzwoniła dawna znajoma. Jej narzeczony zginął w wypadku samochodowym. Problem w tym, że kamera sklepu nie zarejestrowała żadnego innego samochodu.
- Dlaczego uważa, że to sprawa dla ciebie? – Zapytał Bobby drapiąc się po głowie.
- Bo na samochodzie jej narzeczonego było spore wgniecenie od strony kierowcy, a samochód znaleziono na pustym placu, więc można od razu wykluczyć, że w coś wjechał – powiedziała Alysson podnosząc torbę z ziemi.
- Nie możesz jechać sama – zaprotestował Dean.
- Polowałam już wcześniej sama. Dam sobie rady – powiedziała Alysson zakładając ręce na wysokości klatki piersiowej.
- Dean ma rację. Nie pojedziesz sama. Szczególnie teraz, kiedy może okazać się, że ten demon mówił prawdę – poparł starszego Winchestera Bobby.
- Pojadę z tobą, a Sam i Bobby spróbują wezwać Cas’a i dowiedzieć się czegoś więcej – powiedział Dean głosem nieznoszącym sprzeciwu i wstał zarzucając nierozpakowaną jeszcze torbę na ramię.
- No dobra – westchnęła zrezygnowana nie do końca przekonana, że to dobry pomysł, aby Dean z nią jechał. Zarzuciła bluzę na ramiona i wyszła nie czekając na starszego Winchestera. Wsiadła do Impali, a po chwili to samo zrobił Dean. Odpalił silnik i ruszył sprzed domu Singera zerkając, co jakiś czas, na Alysson.
- Mam nadzieję, że szybko załatwimy tą robotę – powiedziała dziewczyna opierając głowę o fotel i przymykając oczy.
- A co, niezbyt przepadasz za tą dawną znajomą?- Zapytał Dean uśmiechając się złośliwie jak to miał w swoim zwyczaju.
- Tu nie chodzi o nią. Ja i Emily kiedyś byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami. Tu chodzi tylko i wyłącznie o jej brata, Briana. Byliśmy kiedyś parą i nasze rozstanie nie należało do najprzyjemniejszych.



*****************************************


Kolejny rozdział postaram się dodać już w piątek i mam nadzieję, że będzie on miłą niespodzianką dla tych, którym spodobało się połączenie Dalysson :)

2 komentarze:

  1. Ciekawe dlaczego Cass się nie odzywał. Przypuszczam, że w niebie coś się dzieje. Alyson i Dean razem na polowaniu? To wróży ciekawą akcje ^^ swoją drogą, jestem ciekawa na co zapolują. Jak ten narzeczony Emily zginął? Samochód widmo? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko! W takim razie następny rozdział jest stworzony dla mnie! :D Robi się coraz ciekawiej i wg co to za akcja z tym narzeczonym Emily i może będzie jakiś konflikt między Alysson, Deanem i tym Brianem :D
    Mam nadzieję, że jutro dodasz nowy rozdział, czekam :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń