niedziela, 3 listopada 2013

Księga II Rozdział XIV

Rozdział XIV



           Jej ciałem wstrząsnął dreszcz, kiedy poczuła na czole lodowate zimno. Otworzyła oczy i zobaczyła pochylającego się nad nią Deana, który przykładał jej do głowy woreczek z lodem.
- No, nareszcie – westchnął z ulgą, dotykając jej ramienia. – Jesteś cała rozpalona.
- Spokojnie, nic mi nie jest – zapewniła go i powoli usiadła na kanapie. Upiła łyk wody stojącej na stoliku i popatrzyła w stronę drzwi do piwnicy. – Gdzie Crowley?
- Uwolnił się z pułapki i uciekł – odparł Dean i poruszył się niespokojnie. Alysson chwyciła go za dłoń i uśmiechnęła się przepraszająco.
- Przepraszam, że wcześniej nie powiedziałam ci o tej przepowiedni. Sama nie mogłam w to uwierzyć, kiedy Castiel mi o tym powiedział. Musiałam to sobie wszystko przemyśleć i poukładać, a później ty byłeś zbyt zajęty odzyskiwaniem duszy Sama i jakoś nie było czasu żebyśmy porozmawiali.
- Więc to chciałaś mi powiedzieć, kiedy odprawiałem rytuał?
- Tak – odpowiedziała z wahaniem i zaczęła bawić się naszyjnikiem na swojej szyi. Nie mogła mu teraz powiedzieć o dziecku; na razie mieli ważniejsze sprawy na głowie.

           Dean zauważył, że Alysson nie jest do końca z nim szczera - zawsze, gdy kłamała lub próbowała zataić przed nim prawdę, zaczynała bawić się wisiorkiem w kształcie litery A – jednak nie naciskał na nią. Wiedział, że to bez sensu, a jeśli dziewczyna będzie chciała mu coś wyznać to na pewno sama wkrótce to zrobi.
- Mam nadzieję, że nie zgodzisz się na propozycję Crowley’a i nie poprowadzisz demonów na wojnę, ze zwolennikami Lucyfera, jako ich Królowa?
- Jeśli to jedyny sposób na odzyskanie duszy Sama… - zaczęła, jednak Dean przerwał jej ze stanowczością:
- Nie ma mowy żebyś to zrobiła. Znajdziemy jakiś inny sposób.
- Dobrze wiesz, że nie ma innego sposobu. Próbowaliśmy już wszystkiego i to jest jedyne rozwiązanie.
- Musi być jakieś inne. Nie pozwolę żebyś została Królową Piekła – powiedział z naciskiem i bez słowa wyszedł z domu. Alysson doskonale rozumiała jego zachowanie; kiedy sama się o tym dowiedziała, musiała to sobie wszystko dokładnie przemyśleć i nie chciała żeby ktoś jej w tym przeszkodził.

~*~

           Stała na środku polany w blasku porannego słońca. W oddali słychać było szum rzeki i świergot ptaków. Nagle u jej boku pojawił się brunet w eleganckim garniturze.
- To sen, prawda? – Zapytała, odwracając się do Crowley’a. – Czego znowu ode mnie chcesz?
- Jesteś w ciąży – bardziej stwierdził niż zapytał demon, ignorując jej pytania. Alysson odchrząknęła cicho i odruchowo położyła dłoń na brzuchu.
- A nawet gdyby tak, to, co ci do tego?
- Wiedziałem. Wyczułem zmiany w twojej mocy – powiedział jakby do siebie i zmrużył oczy. – Ale to nie zmienia faktu, że mam ci do zaoferowania bardzo korzystną propozycję.
- Korzystną dla mnie czy dla ciebie? – Zapytała, unosząc brwi i zakładając ręce na piersiach.
- Dla nas obojga – rzekł, poprawiając garnitur i dodał, ważąc uważnie każde słowo: - Oddam naprawioną już duszę Sama i nie będę was więcej niepokoił pod warunkiem, że ty przekażesz mi swoją moc.
- Mam przekazać ci moją moc? – Powtórzyła, nie za bardzo wiedząc, co demon ma przez to na myśli.
- Jeśli oddasz mi swoją łaskę, będę na tyle potężny, aby zapanować nad demonami i zapobiec kolejnej apokalipsie – wyjaśnił Crowley z chytrym uśmiechem.
- Ale będziesz też na tyle potężny, aby zapanować nad całym światem – dodała ze stanowczością.

           Od początku nie podobała jej się propozycja demona, ale wiedziała, że jeśli nie będzie miała innego wyjścia, będzie musiała się na nią zgodzić.
- Zastanów się nad tym. Dam ci kilka dni na przemyślenie tego – powiedział Król Piekła, ignorując jej uwagę. – I nie martw się, jeśli oddasz mi swoją moc ani tobie ani twojemu dziecku nic się nie stanie.
Crowley skłonił przed nią lekko głowę i zniknął bez śladu. Po chwili cały świat wokół Alysson zaczął się rozmywać w jedną, czarną plamę.

~*~

           Skrzywiła się lekko czując ból w całym ciele. Otworzyła oczy i ziewnęła przeciągle. Wyglądało na to, że tak długo czekała, aż Dean wróci, że niewiadomo, kiedy zasnęła na kanapie. Usiadła i zaczęła rozmasowywać sobie zdrętwiały kark. Dokładnie w tej samej chwili usłyszała skrzypienie drzwi wejściowy i rozmowę Winchesterów z Bobbym, którzy weszli właśnie do salonu.
- Po waszych minach wnioskuję, że nie dowiedzieliście się zbyt wiele od Pameli – powiedziała, podnosząc się z kanapy. Zerknęła na Deana, jakby chcąc wyczytać z jego twarzy czy już ochłonął po ich rozmowie.
- Powiedziała nam mniej więcej tyle, co już wiedzieliśmy albo nawet i mniej – rzekł Bobby i z westchnieniem opadł ciężko na fotel. Alysson pokiwała głową ze zrozumieniem i kiedy spojrzenia jej i Deana się skrzyżowały, popatrzyła znacząco na drzwi wyjściowe.
- Alysson, chodź na chwilę, pomożesz poszukać mi czegoś w garażu – rzekł starszy Winchester, na co Heid wywróciła oczami. „Lepszej wymówki nie mógł wymyślić” – pomyślała z sarkazmem.

           Wyszli razem na zagracone podwórko Singera. Alysson oparła się o maskę jednego z zepsutych samochodów i popatrzyła na Deana.
- Przemyślałam to wszystko i nie musisz się martwić. Nie mam zamiaru zostać Królową Piekła, nawet gdyby to był jedyny sposób, aby odzyskać duszę Sama.
- I tak bym ci na to nie pozwolił – powiedział Dean, opierając się o maskę obok łowczyni. – Musimy wymyślić jakieś inne rozwiązanie.
- Chyba nawet mam pewien pomysł, ale najpierw muszę go jeszcze trochę dopracować – odparła i uśmiechnęła się do niego tajemniczo. Winchester pokręcił głową z politowaniem. Był pewien, że Alysson nie chce mu powiedzieć o swoim pomyśle, bo na pewno by mu się nie spodobał.
- Musimy powiedzieć Bobbiemu i Samowi o twoim „przeznaczeniu”.
- Co? Może lepiej nie? Nie sądzę żeby im się to spodobało – odparła, oczami wyobraźni widząc reakcję Bobbiego. Kiedy zobaczyła rozbawiony wyraz twarzy Deana, przemknęła oczy i dodała zrezygnowana: - No dobra, niech ci będzie.

~*~

           Popijając sok pomarańczowy, siedziała na kanapie z podwiniętymi nogami i przeglądała dzisiejszą gazetę. Szukała jakiś dziwnych morderstw lub wydarzeń, które wskazywałyby na udział nadprzyrodzonych istot, jednak na razie nie udało jej się nic znaleźć. W obecnej sytuacji tęskniła za zwykłymi polowaniami na duchy i powoli miała już dość ciągłych rozmów o Czyśćcu i duszy Sama. Chciała, choć na chwilę się od tego odciąć, a jedynym sposobem na to było skopanie tyłków kilku demonom lub wampirom.
- A może to? „Niezrównoważony mąż z zimną krwią zabija żonę i dwójkę dzieci” – przeczytała nagłówek jednego z artykułów i popatrzyła znad gazety na Bobbiego.
- To raczej sprawa dla psychiatry, a nie dla nas – skomentował Singer, poprawiając swoją czapkę. Alysson westchnęła zrezygnowana i odłożyła gazetę na stół. Miała już dość; musiała się czymś zająć żeby przestać myśleć o swoim przeznaczeniu i o propozycji Crowley’a. Od jej „wyśnionej” rozmowy z Królem Piekieł minął już ponad tydzień i wiedziała, że demon wkrótce straci cierpliwość i znów dojdzie do, z pewnością niemiłej, konfrontacji między nimi.
- Znalazłaś coś? – Zapytał niewyraźnie Dean, wychodząc z kuchni z ciastem na talerzu.
- Nie wiesz, że nie mówi się z pełnymi ustami? – Zapytała z irytacją Alysson, marszcząc brwi.

           Winchester już chciał się jej odgryźć, lecz w tym samym momencie poczuli podmuch wiatru i na środku salonu znikąd pojawił się Castiel.
- Cass? Mam nadzieję, że przynosisz jakieś dobre wiadomości – mruknął pod nosem Bobby, jednak widząc niepokój wymalowany na twarzy anioła, wiedział, że jest zupełnie odwrotnie.
-Niestety nie – odpowiedział mężczyzna i zwrócił się do Alysson. – Crowley wysłał tu armię demonów, którzy zabiją każdego, kto stanie im na drodze i nie spoczną dopóki nie oddasz im swojej mocy.
- W takim razie będziemy mieli okazje skopać kilka tyłków – odparł wyzywająco Winchester.
- Nie masz pojęcia, o czym mówisz, Dean. Wiem, że jesteście dobrzy w zabijaniu demonów, ale nawet, jeśli bylibyście najlepsi to nie poradzicie sobie beze mnie.
- Ale na szczęście mamy ciebie, więc sobie poradzimy, prawda? – Zapytała z naciskiem Alysson, na co anioł pokręcił delikatnie głową.
- Pomogę wam, ale pod jednym warunkiem – zaczął Castiel, odwracając się w stronę Alysson. – Pozwolisz mi wykonać pewien rytuał, dzięki któremu zniszczę twoją łaskę i raz na zawsze pozbędę się problemu.
- Dlaczego mam wrażenie, że jeszcze coś przede mną ukrywasz, Cass? – Zapytała podejrzliwie Heid, uważnie lustrując każdy ruch anioła. Castiel odchrząknął cicho i odparł ostrożnie dobierając słowa:
- To dość skomplikowany rytuał i każda, chociażby najmniejsza pomyłka może się źle dla ciebie skończyć.
- Mogę podczas niego umrzeć? – Zapytała wprost, na co mężczyzna niechętnie pokiwał głową.
- W takim razie nie potrzebujemy twojej pomocy. A już na pewno nie takim kosztem – powiedział do Castiela Bobby.
- Wydaje mi się, że nie mamy wyjścia. Będziemy musieli zaryzykować – rzekł stanowczo Winchester.

           Alysson nie skupiała się zbytnio na ich wymianie zdań. Była rozdarta w środku i musiała szybko podjąć bardzo trudną decyzję, przed którą została postawiona.
- Dean, mogę z tobą chwilę porozmawiać? - Zapytała, przerywając Bobbiemu w pół zdania. Zebrała w sobie wystarczająco dużo odwagi żeby powiedzieć Winchesterowi o dziecku; musiała zrobić to teraz, zanim zdąży się jeszcze rozmyślić.
- Nie mamy na to czasu Alysson – powiedział stanowczo Castiel.
- Cass, daj mi chwilę do namysłu – poprosiła łowczyni, zagryzając delikatnie dolną wargę.
- Zaraz tu będą dziesiątki demonów. Musisz zdecydować teraz.
- W takim razie nie zgadzam się. Nie pozwolę zniszczyć ci mojej mocy – odparła, zaplatając dłonie na wysokości klatki piersiowej.
- Alysson, zastanów się. Dobrze wiesz, że bez pomocy Cassa zginiemy – próbował przekonać ją Dean.
- Z jego pomocą też zginiemy. Nie zgadzam się, to jest moje ostatnie słowo – powiedziała dobitnie.
- Jak chcesz, ale pamiętaj, że będziesz tego żałowała – odparł Castiel i bez słowa zniknął, zostawiając ich samych.

7 komentarzy:

  1. Crowley jest coraz to bardziej... upierdliwy ;) Ciekawe czy Ali się zgodzi, z jednej strony propozycja nie do odrzucenia, ale konsekwencje tego mogą być okropne i tak czy siak, prędzej czy później zginąć, bo Crowley ma pamięć krótkotrwała i szybko zapomni o tym co zrobiła.
    Taaa Cass to też ma błyskotliwe pomysły. Nie jestem pewna, czy na miejscu Ali chciałabym się pozbyć łaski, zwłaszcza w takim momencie. W sumie jest jej potrzebna. No... ale z drugiej strony bez Castiela mają przerąbane...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Ali została postawiona przed bardzo trudną decyzją, ale zadziwiająco dobrze sobie z nią poradzi, chociaż nie obejdzie się bez smutnych konsekwencji.

      Usuń
  2. Zapraszam na nowy rozdział
    http://hunters-of-the-god.blogspot.com/
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam chwilę czasu i weszłam, żeby skomentować twój rozdział. Przepraszam, że nie zrobiłam tego samego z poprzednim, ale już nadrabiam zaległości.
    Kurczę, niewiele brakowało, żeby Alysson powiedziała Deanowi o ciąży. Zastanawiam się, jakby zareagował. Swoją drogą, ciekawi mnie, jak zabiją tyle demonów bez pomocy Casa. No, czekam na dalszy rozdział!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że ten mój komentarz taki trochę słaby, ale wiedz, że z wielką ciekawością śledzę twoje opowiadanie :)

      Usuń
  4. Dean to jednak dobrze ją zna. Crowley i te jego chore pomysły. No i jeszcze czego – teraz ma oddać mu swoją łaskę. On to naprawdę wymyśla. Ta Dean i jego wymówi – powinien nad nimi popracować. Niech tylko dowiedzą się o propozycji Crowley’a to dopiero się wściekną. Mam nadzieje, że ona na to nie pójdzie. Teraz jeszcze Cass stawia im warunki. Kurde mają ciężko. I tak po prostu Cass ich zostawił? Nie poznaję go. Mam nadzieję, że dadzą sobie radę. Czekam na ciąg dalszy i jednocześnie informuję, że na losy-lowcow pojawił się nowy rozdział. Pozdrawiam i zapraszam :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej! Przybywam z informacją inną niż zwykle - otóż, też chcę cię zaprosić na nowy rozdział, a dokładniej na prolog w na moim nowy blogu. Historia też z SPN :D Zapraszam na http://po-drugiej-stronie-spn.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń