niedziela, 29 września 2013

Księga II Rozdział XII

Rozdział XII



           Otworzył przed nią drzwi i odsunął się, aby przepuścić ją w progu. Poprawił torbę na ramieniu, objął Alysson w pasie, jakby bojąc się, że dziewczyna w każdej chwili może się przewrócić i zaprowadził ją do salonu Singera.
- Dean, czwarty raz powtarzam ci, że nic mi nie jest. Przestań traktować mnie jakbym była małym dzieckiem – powiedziała zirytowana i ściągnęła jego dłoń ze swojej tali. Dean wiedząc, że nie ma sensu wdawać się z Alysson w dyskusję, uniósł ręce w obronnym geście i bez ostrzeżenia pocałował ją w usta. Heid zaśmiała się cicho i pokręciła głową z politowaniem.


           Oboje weszli do kuchni, gdzie wśród książek i notatek czekali już na nich Sam i Bobby.
- Dlaczego zawsze ty musisz być w centrum największych kłopotów? – Zapytał Singer, z trudem podnosząc się z krzesła. Na stole przed nim leżała do połowy opróżniona butelka whisky i pusta szklanka.
- Ale musisz przyznać, że bez mojej zdolności wpadania w kłopoty życie byłoby nudne – odparła z szelmowskim uśmiechem łowczyni i poklepała mężczyznę po ramieniu. Skinęła lekko do Sama i wskazała na stos książek. – Szukacie czegoś na temat Czyśćca?
- Jak na razie nie znaleźliśmy żadnej informacji, jak go otworzyć – odpowiedział zrezygnowany Sam i poprawił włosy.
- Rozumiem, że whisky miała wam pomóc w poszukiwaniach? – Zapytała z sarkazmem, zabierając butelkę alkoholu ze stołu i schowała ją do szafki.
- Na pewno nie zaszkodziła – mruknął z niezadowoleniem Bobby, na co Alysson prychnęła cicho i wywróciła teatralnie oczami. Podeszła do stolika i otworzyła na przypadkowej stronie jedną z książek.
- A ty, do czego się zabierasz? Dopiero, co wróciłaś ze szpitala i powinnaś odpoczywać – powiedział z troską Dean i wyciągnął jej z rąk książkę.
- Nic mi nie jest. Jestem całkowicie zdrowa – odparła, akcentując wyraźnie każde słowo. Popatrzyła mu wyzywająco w oczy, jednak uśmiechnęła się delikatnie, widząc jak bardzo Winchester się o nią martwi.
- A ja nadal uważam, że powinniśmy wezwać Cassa żeby sprawdził czy na pewno wszystko z tobą w porządku…
- Nie – przerwała mu ze stanowczością. – Jakoś wcześniej, kiedy umierałam, nie miał czasu żeby się tu pojawić, więc teraz pewnie też nie będzie zawracał sobie głowy takimi głupotami!
Trójka łowców popatrzyła na nią, zdziwiona jej nagłym wybuchem złości. Alysson kręcąc głową, mruknęła tylko coś niewyraźnie pod nosem i wyszła z kuchni.



~*~

           Uchylił delikatnie drzwi pokoju, który dzielił z Alysson i wszedł do środka. Dziewczyna stała do niego tyłem, opierając się dłońmi o parapet i wyglądała na bardzo zamyśloną. Podszedł do niej po cichu i położył dłonie na jej biodrach.
- Wszystko w porządku? – Odezwał się w końcu Dean.
- Tak… To znaczy nie – westchnęła cicho i odwróciła się do niego powoli – Sama nie wiem, co powinnam o tym myśleć. Ufam Castielowi, ale czasami mam wrażenie, że ukrywa przed nami coś naprawdę wielkiego i tak do końca nie jest po naszej stronie.
- Co ty wygadujesz, Alysson? Może Cass jest trochę tajemniczy i dziwny, ale jest też naszym przyjacielem i wiele razy już nam pomógł.
- Tak, ale wiele razy też nas zawiódł. Znowu nie pojawił się wtedy, kiedy go najbardziej potrzebowałam i jestem pewna, że gdyby nie moja mama to pozwoliłby mi umrzeć po raz drugi.
- Może nie pojawia się, dlatego, że próbuje zapanować nad sytuacją w Niebie i chce zapobiec kolejnej Apokalipsie? - Dean starał się bronić przyjaciela, jednak sam nie był przekonany, co do słuszności swych słów.
- Sam w to nie wierzysz, Dean. Może Cass traktuje mnie jak problem, którego trzeba się pozbyć, ale nie chce brudzić sobie rąk, więc pozwala żeby demony zrobiły to za niego? – Zaproponowała niepewnie Alysson. Czuła się nie w porządku oskarżając Cassa za jego plecami, ale zachowanie anioła zmusiło ją do takich domysłów.
- A może po prostu powinnaś z nim porozmawiać? Anioły nie mogą kłamać, więc na pewno powie ci całą prawdę – stwierdził Dean i przysunął się do niej nieznacznie.


           Alysson widząc, do czego Dean zmierza, pokręciła głową z politowaniem.
- Cassem zajmę się później. Teraz najważniejsze jest, żeby odzyskać duszę Sama. – Chciała go wyminąć i wyjść z pokoju, jednak Dean chwycił ją stanowczo w tali, uniemożliwiając jej jakikolwiek ruch.
- TERAZ najważniejsze jest to, żebyś odpoczęła i doszła do siebie – powiedział i pocałował ją namiętnie. Na kilka sekund zapomnieli o całym świecie i skupili się tylko na sobie.
- Wydaje mi się czy mówiłeś coś o tym, że muszę odpoczywać? – Zapytała zadziornie, przygryzając delikatnie dolną wargę.
- A ty mówiłaś, że jesteś całkowicie zdrowa – uciął Dean, na co Alysson zaśmiała się cicho.


           Objęła jego szyję z zalotnym uśmiechem i zatopiła się w głębokiej zieleni jego szmaragdowych oczu. Wspięła się na palce i przysunęła swoją twarz tak, blisko, że ich usta niemal się ze sobą stykały, jednak nie pocałowała go, chcąc się z nim trochę podrażnić. Obdarowała go kolejnym szerokim uśmiechem, na co Dean wywrócił teatralnie oczami i pocałował ją namiętnie. Z każdą sekundą ich pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne i śmielsze. Spragnieni siebie po tak długiej rozłące, czuli jakby poznawali się na nowo. Każdy pocałunek, każdy nawet najmniejszy dotyk był dla nich jak pierwszy raz.

           Ściągnął czerwony top Alysson ukazując jej czarny, koronkowy biustonosz i zaczął wodzić ustami po jej nagich ramionach i dekolcie. Dziewczyna nie pozostając mu dłużej dłużna, rzuciła jego podkoszulek na ziemię i popchnęła go lekko w stronę łóżka. Dean uniósł delikatnie Alysson i położył ją na zimnej pościeli. Dziewczyna podniosła głowę i odnalazła jego usta, majstrując dłońmi przy pasku jego spodni. Ich języki zatańczyły namiętny i zsynchronizowany taniec, idealnie się do siebie dopasowując. Po chwili dolna część ich garderoby opadła na ziemię tuż obok łóżka. Alysson oplotła biodra Deana udami i sprawnie przewróciła go na plecy tak, że teraz to ona nad nim górowała. Usiadłszy na nim okrakiem, pochyliła się lekko i zaczęła składać pocałunki na jego nagim torsie. Jęknęła cicho, czując jego dłonie na swoim ciele. Po chwili role znów się odwróciły i to Dean był na górze, składając pocałunki na jej dekolcie.
- Kocham Cię – wyszeptała mu do ucha, starając się zapanować nad swoim przyspieszonym oddechem.


           W końcu złączyli się w jedność.

~*~

           Alysson po cichu opuściła nogi na podłogę i wstała ostrożnie z łóżka, starając się nie obudzić śpiącego Deana. Pospiesznie włożyła na siebie dżinsowe spodenki i koszulę w kratę, po czym bezszelestnie wymknęła się z pokoju. Na palcach zeszła po schodach do salonu, krzywiąc się za każdym razem, gdy wiekowa podłoga skrzypiała pod jej ciężarem, przerywając panującą w domu ciszę. Dziewczyna wyszła na podwórko i popatrzyła na gwieździste niebo.

           - Cass, jeśli nie chcesz mi się jeszcze bardziej narazić to dobrze ci radzę, przyjdź tu – powiedziała z naciskiem, chodząc nerwowo tam i z powrotem.
- Coś się stało, Alysson? – Usłyszała za sobą, jak zawsze opanowany głos mężczyzny.
- Coś się stało?! – Powtórzyła z niedowierzaniem, odwracając się i podchodząc do niego. – Po tym wszystkim masz jeszcze czelność pytać czy coś się stało?! Gdzie byłeś przez te ostatnie trzy dni, kiedy umierałam? Gdzie byłeś, kiedy Dean prawie sprzedał duszę, bo ty nawet nie raczyłeś odpowiedzieć na jego wezwania?! I ty jeszcze pytasz czy coś się stało!
- Nie mogłem ci pomóc, ponieważ… - zaczął tłumaczyć anioł, unikając jej wzroku, jednak Alysson mu przerwała.
- Nie mogłeś czy nie chciałeś? – Zapytała, a kiedy Castiel nie odpowiedział, pokiwała ze zrozumieniem głową. – O co tak naprawdę chodzi, Cass? I nie zaprzeczaj, że nic przede mną nie ukrywasz, bo dobrze wiem, że coś jest na rzeczy.
- Uwierz mi Alysson, lepiej dla ciebie żebyś nie wiedziała, o co tak naprawdę toczy się gra.
- Mam tak po prostu żyć w nieświadomości, chociaż najwyraźniej ta cała sprawa dotyczy także mnie? – Zapytała, marszcząc brwi. Na kilka dłuższych chwil między nimi zapadła niezręczna cisza, aż w końcu Alysson odezwała się niepewnie: – Czy to ma coś wspólnego z tym, że niektóre demony nazywają mnie „królową? Wiesz, dlaczego tak do mnie mówią?
Castiel westchnął cicho i przetarł dłonią twarz. W tamtej chwili Alysson zobaczyła, jak bardzo zmęczony tym wszystkim jest anioł.
- Dobrze, powiem ci. Pewnie i tak byś się wkrótce dowiedziała
, więc nie będę dłużej przed tobą tego ukrywać. Bo widzisz Alysson, chodzi o to, że…


*****************************************

Wiem, że znienawidzicie mnie za to, że przerwałam w takim momencie, ale obiecuję, że wszystko (a przynajmniej większość) wyjaśni się w następnym rozdziale:) I od razu ostrzegam, że następny rozdział może pojawić się z lekkim opóźnieniem, więc będziecie musieli uzbroić się w cierpliwość.

6 komentarzy:

  1. No wiesz co, przerwać w takim momencie! Do tego rozdział z opóźnieniem! No, będę czekać z niecierpliwością i zastanawiać się, co też Cas chce powiedzieć Alysson. Chyba chodzi o coś większego, czego nikt się nie spodziewał.
    Scenę z Alysson i Deanem opisałaś bardzo fajnie, wreszcie "połączyli się w jedność". No i cóż mogę jeszcze napisać... Uwielbiam twoje opowiadanie :3 Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc, jestem prawie w połowie pisania nowego rozdziału, ale strasznie opornie mi to idzie, więc nie mam pewności czy pojawi się tak jak zwykle za dwa tygodnie. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie, bo teraz nie mam w ogóle głowy do pisania:)

      Usuń
  2. Racja, gdyby nie wpadała tak w tarapaty to ich życie byłoby nudne ;D Oni generalnie mają ciekawe życie i na nudę nie mogą narzekać. Tak sceny Dean&Aly fajnie opisujesz, bo nie są przesadzone. Ciekawe, co Cass chce jej powiedzieć. Wiem, ja też tak robie, ale jak mogłaś zakończyć w takim momencie, no to jest karygodne :P

    Ps: w końcu wzięłam się do roboty i zaczęłam wszystko nadrabiać, no i opublikowałam rozdziały u siebie. Zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejny blog o tematyce supernatural :3
    I już wiadomo co będę robić na dluzace się wieczory c:

    Zapraszam także do siebie na
    www.spn-new-old-generation.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Hehe ale ona ma charakterek. Niezły tekst puściła do Singera. Ale szybko się wkurzyła. A oni przecież chcieli dobrze. Ciekawe co też Cass kombinuje. Dean i Alyson do siebie pasują :D Przez chwilę miałam wrażenie, że przywali Cassowi. Ej, w ogóle jak mogłaś przerwać właśnie w takim momencie :P Powinnam się obrazić :P Czekam na ciąg dalszy bo chcę znać prawdę. Pozdrawiam i jednocześnie informuję, że u mnie na losy-lowcow pojawił się nowy rozdział, na który serdecznie zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  5. A wrry , przerwać w takim monecie!? Jak można! Teraz muszę siedzieć i nieciepliwie czekać aż coś sie nowego pojawi ;(
    Ale mam nadzieję, ze pojaw się w miarę szybko ;)

    pozdrowienia.

    Ps. na http://forgotten-blood.blogspot.com/ pojawił się rozdział pierwszy

    OdpowiedzUsuń