Rozdział IV
Wyszła z domu ostatniej z ofiar i wsiadła do wypożyczonego samochodu. Oparła głowę o zagłówek fotela przecierając dłonią oczy. Rozmowa z rodzinami poszkodowanych osób to jedyna rzecz, jaką nienawidziła w tej pracy. Może i sprawiała wrażenie twardej i profesjonalnej łowczyni, ale tak naprawdę bardzo współczuła tym ludziom, ponieważ sama kiedyś coś takiego przeszła i wiedziała jak się po tym cierpi. Te wszystkie pytania policji i detektywów potrafią być naprawdę męczące. Zerknęła na zegarek i zapaliła silnik. Za dziesięć minut miała spotkać się z Winchesterami na miejscu ostatniej zbrodni. Miała nadzieję, że dowiedzieli się czegoś więcej niż ona, ponieważ chciała szybko zakończyć tą sprawę.
~*~
Stali przed sporym magazynem i czekali na Alysson. Po chwili podjechał czarny samochód.
- Skąd wytrzasnęłaś to auto? – Zapytał Dean przyglądając się uważnie dziewczynie.
- Wypożyczyłam – odpowiedziała wzruszając ramionami – Dowiedzieliście się czegoś konkretnego?
- Ostatnia ofiara została zamordowane w tym magazynie, ale policja jak na razie nie znalazła żadnego podejrzanego, więc ich pomoc na wiele nam się nie zda – powiedział Sam, po czym we troje weszli do budynku. Rozglądali się bardzo uważnie, starali się zauważyć choćby najdrobniejszy szczegół. Zachowywali przy tym też jak największą ostrożność. Po kilkunastu minutach bezskutecznych poszukiwań, Alysson zauważyła coś, co przykuło jej uwagę. Podeszła bliżej jakiejś starej maszyny i wtedy doleciał do niej silnie odurzający zapach.
- Patrzcie! – Ręką przywołała do siebie Winchesterów. Wzięła na palec odrobinę substancji i powąchała ją – Siarka.
- Więc Bobby miał rację. To demon. – Powiedział Dean rozglądając się naokoło chcąc znaleźć jakieś inne ślady.
- Już nic więcej tutaj nie znajdziemy. Teraz wystarczy tylko znaleźć tego demona i wysłać go w najciemniejsze czeluści piekieł – powiedziała Alysson zaciskając zęby, po czym wstała i ruszyła do wyjścia, a za nią Winchesterowie.
- Skąd wytrzasnęłaś to auto? – Zapytał Dean przyglądając się uważnie dziewczynie.
- Wypożyczyłam – odpowiedziała wzruszając ramionami – Dowiedzieliście się czegoś konkretnego?
- Ostatnia ofiara została zamordowane w tym magazynie, ale policja jak na razie nie znalazła żadnego podejrzanego, więc ich pomoc na wiele nam się nie zda – powiedział Sam, po czym we troje weszli do budynku. Rozglądali się bardzo uważnie, starali się zauważyć choćby najdrobniejszy szczegół. Zachowywali przy tym też jak największą ostrożność. Po kilkunastu minutach bezskutecznych poszukiwań, Alysson zauważyła coś, co przykuło jej uwagę. Podeszła bliżej jakiejś starej maszyny i wtedy doleciał do niej silnie odurzający zapach.
- Patrzcie! – Ręką przywołała do siebie Winchesterów. Wzięła na palec odrobinę substancji i powąchała ją – Siarka.
- Więc Bobby miał rację. To demon. – Powiedział Dean rozglądając się naokoło chcąc znaleźć jakieś inne ślady.
- Już nic więcej tutaj nie znajdziemy. Teraz wystarczy tylko znaleźć tego demona i wysłać go w najciemniejsze czeluści piekieł – powiedziała Alysson zaciskając zęby, po czym wstała i ruszyła do wyjścia, a za nią Winchesterowie.
~*~
Wszędzie było ciemno i bardzo gorąco. Zewsząd otaczały go przerażające krzyki, co jakiś czas rozdzierające ciszę. Leżał przywiązany do stołu ze świadomością czekających go zaraz tortur. Nie mylił się. Po chwili podszedł do niego Alastair od nowa zaczynając „znęcanie się” nad nim. Torturował go w sposób, jakiego ludzie nie potrafią sobie nawet wyobrazić. A kiedy już nic z niego nie pozostało w magiczny sposób odradzał się na nowo.
- Zaoferuję ci tą samą propozycję, co przez poprzednie trzydzieści lat. Chcesz zaprzestać tych codziennych tortur? Zacznij torturować dla mnie – zaproponował Alastir, tak jak codziennie przez trzydzieści lat. Chłopak wiedział, że kiedyś się złamie i zgodzi się na jego propozycję. I właśnie teraz nadszedł ten dzień.- Dobrze, zgadzam się.Obudziła się gwałtownie siadając na łóżku. Po cichu zsunęła stopy na ziemię i prawie odruchowo spojrzała na starszego Winchester, śpiącego na łóżku naprzeciw. Chłopak wyglądał dość spokojnie jednak jego powieki nerwowo drgały, dzięki czemu Alysson uświadomiła sobie, co się przed chwilą stało. Wyśniła jego sen. Jakby weszła do jego umysłu i oglądała z boku jego wspomnienia z piekła. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, co tak naprawdę ten chłopak przeżył. Jednak nadal nie miała pojęcia jak to możliwe, że widziała jego sen. Pokręciła głową nie mogąc tego pojąć. Popatrzyła na zegarek. Dochodziła szósta rano, więc szybko się ubrała i wyszła po śniadanie.
- Widzę, że już wstaliście. Głodni? – Zapytała wchodząc do pokoju i wymachując torebkami z jedzeniem.
- Dzięki – powiedział Sam zabierając od niej jedną porcję – Pojadę pokręcić się po mieście. Może się czegoś dowiem, a wy poszukajcie coś w Internecie.
- Myślisz, że spotkasz tego demona w sklepie spożywczym? – Zapytał Dean z nutką ironii w głosie.
- Nie zaszkodzi sprawdzić – powiedział Sam wychodząc.
Po tym jak Sam wyszedł zapadła między nimi niezręczna cisza. Dean żeby czymś się zająć wziął laptopa i zaczął szukać w Internecie czegoś na temat tajemniczych morderstw w Jefferson. Alysson dokończyła swoje śniadanie i też zaczęła przeglądać gazety i Internet jednak nie mogła się na tym skupić. Po kilkunastu minutach zamkneła komputer i popatrzyła na Winchestera przygryzając delikatnie dolną wargę.
- Dean – zaczęła niepewnie sama do końca nie wiedząc, co chce uzyskać tą rozmową – Zdaję sobie sprawę, że nie chcesz o tym rozmawiać, ale ja wiem, co stało się w piekle. Teraz już wiem.
Winchester popatrzył na nią i westchnął cicho. Przetarł dłonią oczy sprawiając tym samym wrażenie człowieka zmęczonego życiem.
- Wiesz, że sprzedałem duszę żeby ratować Sama? – Zapytał, a kiedy Alysson pokiwała głową kontynuował – Od mojej śmierci do cudownego wskrzeszenia minęły cztery miesiące, jednak w piekle to było jak czterdzieści lat. Czterdzieści długich, męczących lat. Kroili, siekali i rozszarpywali mnie w sposób, jaki trudno jest sobie wyobrazić. Do czasu, aż nic ze mnie nie pozostało. A potem odradzałem się na nowo i zaczynali wszystko od początku. Pod koniec każdego dnia Alastir proponował mi, że przestanie mnie torturować kiedy ja zgodzę się torturować dla niego inne dusze. Odmawiałem mu przez całe trzydzieści lat, ale potem już nie miałem siły… – głos mu zadrgał, a po policzku spłynęła jedna samotna łza. Alysson niewiele myśląc położyła swoją drobną dłoń na jego, dużo większej. Bardzo mu współczuła jednak wiedziała, że nie może już nic poradzić na to co przeszedł chłopak. Nie mogła cofnąć czasu, choć bardzo by tego chciała.
- Wiem Dean, widziałam to. Nie mam pojęcia jak to możliwe, ale… Śniłam dzisiaj o tym i wydaje mi się, że ty śniłeś o tym samym. To było tak jakbym weszła do twojego umysłu i oglądała to wszystko stojąc z boku. I powiedziałabym, że to niemożliwe, ale to nie zdarzyło mi się pierwszy raz. W taki sam sposób widziałam już sny Bobbiego i innych ludzi znajdujących się w moim otoczeniu. Nie mam pojęcia jak to działa, ale to już powoli robi się męczące – powiedziała i uświadomiła sobie, że ciągle trzyma Deana za rękę. Szybko ją zabrała i wbiła wzrok w podłogę.
- Widzisz sny innych? Od jak dawna? – Zapytał Dean marszcząc brwi jakby się nad czymś intensywnie zastanawiał.
- Praktycznie odkąd pamiętam. Kiedy byłam mniejsza nikomu o tym nie mówiłam, bo wydawało mi się, że nie ma w tym nic dziwnego. Ale od śmierci Alexa zaczęłam się zastanawiać, dlaczego tak mam, co ze mną jest nie tak – powiedziała wzruszając ramionami. Dean już otwierał usta żeby coś odpowiedzieć jednak w tym samym momencie wrócił Sam ze złymi wiadomościami do przekazania.
- Kolejne morderstwo i to zaledwie kilka ulic stąd, na Shrewsbury Road*. Jakby wiedział, że zatrzymaliśmy się właśnie w tym motel i tylko się z nami bawił – powiedział Sam opadając ciężko na wolne łóżko.
- Ten sam schemat? – Zapytał Dean starając się zachowywać naturalnie. Wiedział, że jego brat od razu zauważyłby, że coś jest nie tak, a starszy Winchester nie miał teraz ochoty na kolejną niezręczną rozmowę z nim.
- Tak, szesnastoletni chłopak ze skręconym karkiem – powiedział Sam przyglądając się uważnie Alysson, która od momentu jego powrotu nie odezwała się ani słowem.
- Shrewsbury Road? – Zapytała Heid jakby nagle coś sobie uświadamiając. Wstała pospiesznie z łóżka i podeszła do szafki szukając w niej czegoś. Bracia popatrzyli po sobie zdezorientowani jednak nie odezwali się. Po chwili dziewczyna rozłożyła na stole mapę miasta i zaczęła coś na niej zaznaczać. Dean podszedł do niej zaglądając jej przez ramię.
- Teraz wszystko jest jasne – powiedziała jakby do siebie po czym wyjaśniła im wskazując na mapę - To są miejsca wszystkich czterech morderstw. Jeśli by je połączyć utworzą kwadrat. W jego obrębie znajduje się tylko jeden magazyn. Ten sam, w którym zginął Alex – kiedy zobaczyła, że Sam patrzy na nią z podziwem uśmiechnęła się delikatnie jednak zaraz znów spoważniała – To tam na mnie czeka. Chce zakończyć swoje dzieło w tym samym miejscu, w którym je zaczął. To tam chce mnie zabić.
*Autentyczna ulica w Jefferson w stanie Luizjana znajdująca się niedaleko motelu Morris.
*****************************************
Z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia chciałabym życzyć Wam wspaniałego świętowania w ciepłym, rodzinnym gronie, cudownych prezentów pod choinką, udanego Sylwestra i spełnienia wszystkich najskrytszych marzeń w nadchodzącym Nowym roku.
Wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku
Życzy Lilith;*